Na rynku Mario Games zapanował ostatnio spory zastój. Wprawdzie pojawiają się gry typu Desert Rats vs. Afrika Korps tudzież Blitzkrieg, jednak stuprocentowych strategii w czasie rzeczywistym mamy jak na lekarstwo. Na szczęście widać pierwsze oznaki powrotu do przeszłości, a jedną z nich jest War Times - typowy przedstawiciel gier strategicznych rozgrywanych w czasie rzeczywistym. Co wyróżnia go spośród najnowszych produkcji? Przede wszystkim to, iż nawiązuje do korzeni, co oznacza, że nie mamy do czynienia z produktem, gdzie za pomocą przydzielonych nam oddziałów musimy zrealizować daną misję, lecz wszystko jest po staremu: najpierw musimy zebrać odpowiednią ilość surowców, rozbudować i umocnić bazę, a następnie wyprodukować jednostki ofensywne i zmiażdżyć za ich pomocą wroga. Jak by jednak na to nie patrzeć, w przeszłości już nie raz i nie dwa spotkaliśmy się z takim schematem. A jak się on sprawdza w War Times?
Akcja gry toczy się, a jakżeby inaczej, podczas drugiej wojny światowej. Teatr działań wojennych znajduje się przede wszystkim w Europie, zarówno na froncie wschodnim, jak i zachodnim, ale zwiedzimy również kawałek Afryki Północnej. W czasie dwóch kampanii (jednej dla Niemców, a drugiej dla aliantów) weźmiemy udział w szeregu misji teoretycznie bazujących na historii. „Teoretycznie”, ponieważ War Times w dość luźny sposób podchodzi do przeszłości, co widać już we wprowadzeniu do gry, w którym pokazany jest atak Niemców na Polskę. Otóż wszystko zaczyna się nienajgorzej: maszeruje sobie piechota niemiecka wraz z oddziałem pancernym, nagle pojawia się polski kawalerzysta, nad którym przelatuje niemiecki samolot. Oczywiście wojak jest zdziwiony, jak gdyby niedawno wyszedł z jaskini i zobaczył na oczy po raz pierwszy cywilizację. Ale to jeszcze nie koniec. Dobił mnie moment, kiedy nasz oddział kawalerzystów, niczym w „Ogniem i mieczem”, zaczyna szarżować na niemieckie czołgi. Tego już za wiele - pomyślałem sobie. Ja rozumiem, iż nasza armia podczas drugiej wojny światowej nie mogła równać się z Wehrmachtem, ale na Boga nie przesadzajmy z tym mitem kawalerii atakującej niemieckie czołgi!
Jak już wspomniałem, w grze znajdziemy dwie kampanie – niemiecką oraz aliancką. Misje, które przyjdzie nam wypełnić, bazują na wydarzeniach historycznych, takich jak na przykład operacja Market Garden lub obrona Tobruku. Niestety, ich wykonanie praktycznie w ogóle nie oddaje klimatu tych wielkich działań. Do dziś pamiętam scenariusz z Empire Earth, w którym naszym zadaniem było zdobycie całej Europy. Aby stworzyć takie zadania, autorom War Times jeszcze sporo brakuje. Ciekawie natomiast prezentują się odprawy przed misjami, gdzie mamy pokazaną mapę z aktualnym teatrem działań oraz ogólne naświetlenie tła, czyli jak wyglądała ówczesna sytuacja na froncie. Do dyspozycji mamy cztery mocarstwa: USA, Sowieci, Niemcy oraz Brytyjczycy, z których każde posiada unikalne struktury oraz oddziały, jednak o takim zróżnicowaniu, jakie występowało w grach Westwooda możemy tylko pomarzyć.
Rozgrywka bazuje na klasycznych RTS-ach typu Red Alert, Dune, Command & Conquer itp. Zaczynamy od wybudowania głównego budynku (tutaj jego rolę spełnia kwatera główna – Headquarter), wydobycia surowców (ropy oraz węgla), postawienia dział, fabryk i rozpoczęcia produkcji oddziałów. Interfejs jest prosty jak budowa cepa: z prawej strony znajduje się mapa oraz panel, w którym wybieramy, jakie budynki mamy zamiar postawić. Same jednostki produkujemy poprzez wybór odpowiedniej struktury, a następnie zaznaczenie, co mamy zamiar wybudować. Jeśli jesteś nowicjuszem, to wystarczy, że przejdziesz przez przygotowany trening, a po pięciu minutach będziesz miał całą obsługę w małym palcu. W grze dostępne są wszystkie typy wojsk: lądowe, morskie oraz powietrzne. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze lubiłem używać samolotów służących do wspierania ataków naziemnych i tutaj nie zawiodłem się. Niestety gorzej sprawa wygląda już z samą ilością oddziałów, chociaż gdyby autorzy mieli wymyślać jednostki niepraktyczne, to może i lepiej, że nie przesadzali z ich ilością.
Oprócz wspomnianych już kampanii i treningu w nasze ręce trafi również custom game. Jest to coś na wzór skirmish, znanego chociażby z Red Alert, gdzie musimy wykończyć wszystkich przeciwników na mapie. Oprócz tego dostępny jest również tryb multiplayer (server oraz lan), a dla zdolniejszych i bardziej cierpliwych graczy przygotowano edytor, za pomocą którego można stworzyć swoje własne scenariusze.
Bitwy są wykonane w trybie RTS-owym, a oznacza to nierealistyczne sytuacje, na przykład kiedy piechota niszczy za pomocą karabinu czołg, który nie mógł jej przejechać. Na szczęście podczas gry nie zwraca się na to zbyt dużej uwagi, chociaż niektórych graczy może taka możliwość irytować. Natomiast zdenerwuje zapewne wszystkich tragiczne wprost AI oddziałów naszych i przeciwnika, które doprowadzi niejednokrotnie do tego, że będziemy zgrzytać zębami, gdy okaże się, że nasza znacznie liczniejsza armia przegra bitwę ze słabszym wrogiem tylko dlatego, że nikt nie wydał rozkazu otwarcia ognia, w wyniku czego nasze oddziały tylko stały i patrzyły na swoją klęskę. Niestety jeszcze gorzej ma się sprawa z szykami oraz z przemieszczaniem wojska. O różnych dostępnych formacjach radzę Wam od razu zapomnieć, ponieważ po dojechaniu do danego punktu ustawianie szyku trwa ładnych kilkadziesiąt sekund. Przejazd od jednego miejsca do drugiego woła o pomstę do nieba, bo nie dość, że jednostki wpadają na siebie, gdyż nie potrafią się wyminąć, to na dodatek mają ogromne problemy z przejechaniem np. przez górzysty teren.
Grafika wygląda bardzo przeciętnie i mam tu na myśli zarówno środowisko, jak i oddziały. Całość jest zaprezentowana w pełnym trójwymiarze z możliwością dowolnego ustawienia kamery, ale nie radzę przesadzać z jej przybliżaniem, ponieważ może coś się nam rzucić na wzrok. Oddziały, a szczególnie pojazdy pancerne, są niczym innym jak zlepkiem kilku pikseli. Oczywiście prezentują się one lepiej niż w starym C&C;, jednak przy możliwościach dzisiejszych maszyn są po prostu słabe, a ich przemieszczanie przypomina bardziej jazdę na łyżwach niż ruch kilkunastotonowych kolosów. Dźwięki są znośne, choć wysłuchiwanie ciągle tego samego podczas każdego wydanego rozkazu może doprowadzić po pewnym czasie do małych urazów psychicznych. Muzyka jest całkiem klimatyczna i trzyma poziom, wprawdzie nie jest to żadna rewelacja, ale na pewno jest lepsza niż dźwięki.
Jest mi trudno jednoznacznie ocenić War Times. Z jednej strony cieszę się, że zaczęto powoli powracać do standartowych RTS-ów, a z drugiej muszę przyznać, iż po tym tytule spodziewałem się więcej. Nie chodziło mi o jakieś rewolucyjne zmiany, ale o rozwiniętą strategię w czasie rzeczywistym. Na szczęście całkiem nieźle zrealizowano walki oraz wsparcie powietrzne, co jest dla mnie sporym plusem. Aby nie owijać już więcej w bawełnę, powiem tak: jeśli lubisz typowe RTS-y i nie wymagasz od nich nowatorstwa, to War Times jest grą dla Ciebie, jeśli natomiast wolisz bardziej ambitne tytuły z dużą szczegółowością realiów historycznych oraz wspaniałą grafiką - odpuść sobie ten tytuł.
Pobierz grę Mario Games
Akcja gry toczy się, a jakżeby inaczej, podczas drugiej wojny światowej. Teatr działań wojennych znajduje się przede wszystkim w Europie, zarówno na froncie wschodnim, jak i zachodnim, ale zwiedzimy również kawałek Afryki Północnej. W czasie dwóch kampanii (jednej dla Niemców, a drugiej dla aliantów) weźmiemy udział w szeregu misji teoretycznie bazujących na historii. „Teoretycznie”, ponieważ War Times w dość luźny sposób podchodzi do przeszłości, co widać już we wprowadzeniu do gry, w którym pokazany jest atak Niemców na Polskę. Otóż wszystko zaczyna się nienajgorzej: maszeruje sobie piechota niemiecka wraz z oddziałem pancernym, nagle pojawia się polski kawalerzysta, nad którym przelatuje niemiecki samolot. Oczywiście wojak jest zdziwiony, jak gdyby niedawno wyszedł z jaskini i zobaczył na oczy po raz pierwszy cywilizację. Ale to jeszcze nie koniec. Dobił mnie moment, kiedy nasz oddział kawalerzystów, niczym w „Ogniem i mieczem”, zaczyna szarżować na niemieckie czołgi. Tego już za wiele - pomyślałem sobie. Ja rozumiem, iż nasza armia podczas drugiej wojny światowej nie mogła równać się z Wehrmachtem, ale na Boga nie przesadzajmy z tym mitem kawalerii atakującej niemieckie czołgi!
Jak już wspomniałem, w grze znajdziemy dwie kampanie – niemiecką oraz aliancką. Misje, które przyjdzie nam wypełnić, bazują na wydarzeniach historycznych, takich jak na przykład operacja Market Garden lub obrona Tobruku. Niestety, ich wykonanie praktycznie w ogóle nie oddaje klimatu tych wielkich działań. Do dziś pamiętam scenariusz z Empire Earth, w którym naszym zadaniem było zdobycie całej Europy. Aby stworzyć takie zadania, autorom War Times jeszcze sporo brakuje. Ciekawie natomiast prezentują się odprawy przed misjami, gdzie mamy pokazaną mapę z aktualnym teatrem działań oraz ogólne naświetlenie tła, czyli jak wyglądała ówczesna sytuacja na froncie. Do dyspozycji mamy cztery mocarstwa: USA, Sowieci, Niemcy oraz Brytyjczycy, z których każde posiada unikalne struktury oraz oddziały, jednak o takim zróżnicowaniu, jakie występowało w grach Westwooda możemy tylko pomarzyć.
Rozgrywka bazuje na klasycznych RTS-ach typu Red Alert, Dune, Command & Conquer itp. Zaczynamy od wybudowania głównego budynku (tutaj jego rolę spełnia kwatera główna – Headquarter), wydobycia surowców (ropy oraz węgla), postawienia dział, fabryk i rozpoczęcia produkcji oddziałów. Interfejs jest prosty jak budowa cepa: z prawej strony znajduje się mapa oraz panel, w którym wybieramy, jakie budynki mamy zamiar postawić. Same jednostki produkujemy poprzez wybór odpowiedniej struktury, a następnie zaznaczenie, co mamy zamiar wybudować. Jeśli jesteś nowicjuszem, to wystarczy, że przejdziesz przez przygotowany trening, a po pięciu minutach będziesz miał całą obsługę w małym palcu. W grze dostępne są wszystkie typy wojsk: lądowe, morskie oraz powietrzne. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze lubiłem używać samolotów służących do wspierania ataków naziemnych i tutaj nie zawiodłem się. Niestety gorzej sprawa wygląda już z samą ilością oddziałów, chociaż gdyby autorzy mieli wymyślać jednostki niepraktyczne, to może i lepiej, że nie przesadzali z ich ilością.
Oprócz wspomnianych już kampanii i treningu w nasze ręce trafi również custom game. Jest to coś na wzór skirmish, znanego chociażby z Red Alert, gdzie musimy wykończyć wszystkich przeciwników na mapie. Oprócz tego dostępny jest również tryb multiplayer (server oraz lan), a dla zdolniejszych i bardziej cierpliwych graczy przygotowano edytor, za pomocą którego można stworzyć swoje własne scenariusze.
Bitwy są wykonane w trybie RTS-owym, a oznacza to nierealistyczne sytuacje, na przykład kiedy piechota niszczy za pomocą karabinu czołg, który nie mógł jej przejechać. Na szczęście podczas gry nie zwraca się na to zbyt dużej uwagi, chociaż niektórych graczy może taka możliwość irytować. Natomiast zdenerwuje zapewne wszystkich tragiczne wprost AI oddziałów naszych i przeciwnika, które doprowadzi niejednokrotnie do tego, że będziemy zgrzytać zębami, gdy okaże się, że nasza znacznie liczniejsza armia przegra bitwę ze słabszym wrogiem tylko dlatego, że nikt nie wydał rozkazu otwarcia ognia, w wyniku czego nasze oddziały tylko stały i patrzyły na swoją klęskę. Niestety jeszcze gorzej ma się sprawa z szykami oraz z przemieszczaniem wojska. O różnych dostępnych formacjach radzę Wam od razu zapomnieć, ponieważ po dojechaniu do danego punktu ustawianie szyku trwa ładnych kilkadziesiąt sekund. Przejazd od jednego miejsca do drugiego woła o pomstę do nieba, bo nie dość, że jednostki wpadają na siebie, gdyż nie potrafią się wyminąć, to na dodatek mają ogromne problemy z przejechaniem np. przez górzysty teren.
Grafika wygląda bardzo przeciętnie i mam tu na myśli zarówno środowisko, jak i oddziały. Całość jest zaprezentowana w pełnym trójwymiarze z możliwością dowolnego ustawienia kamery, ale nie radzę przesadzać z jej przybliżaniem, ponieważ może coś się nam rzucić na wzrok. Oddziały, a szczególnie pojazdy pancerne, są niczym innym jak zlepkiem kilku pikseli. Oczywiście prezentują się one lepiej niż w starym C&C;, jednak przy możliwościach dzisiejszych maszyn są po prostu słabe, a ich przemieszczanie przypomina bardziej jazdę na łyżwach niż ruch kilkunastotonowych kolosów. Dźwięki są znośne, choć wysłuchiwanie ciągle tego samego podczas każdego wydanego rozkazu może doprowadzić po pewnym czasie do małych urazów psychicznych. Muzyka jest całkiem klimatyczna i trzyma poziom, wprawdzie nie jest to żadna rewelacja, ale na pewno jest lepsza niż dźwięki.
Jest mi trudno jednoznacznie ocenić War Times. Z jednej strony cieszę się, że zaczęto powoli powracać do standartowych RTS-ów, a z drugiej muszę przyznać, iż po tym tytule spodziewałem się więcej. Nie chodziło mi o jakieś rewolucyjne zmiany, ale o rozwiniętą strategię w czasie rzeczywistym. Na szczęście całkiem nieźle zrealizowano walki oraz wsparcie powietrzne, co jest dla mnie sporym plusem. Aby nie owijać już więcej w bawełnę, powiem tak: jeśli lubisz typowe RTS-y i nie wymagasz od nich nowatorstwa, to War Times jest grą dla Ciebie, jeśli natomiast wolisz bardziej ambitne tytuły z dużą szczegółowością realiów historycznych oraz wspaniałą grafiką - odpuść sobie ten tytuł.
Komentarze
Prześlij komentarz